walka

..trwa od miesiąca.po 2 tygodniach zdiagnozowano wzmożone napięcie mięśniowe..walka trwa nie tyle co z tą neurologiczną przypadłością a naturalnym karmieniem. Walka bo to nie lada wyzwanie nakarmić ta kruszynę kiedy zamiast jeść po 5 minutach zaczyna walkę. Krzyk,płacz i rzucanie się na różne strony. Wiele myśli przychodziło już do głowy. Dzisiaj przyszła tzw sztuczna mieszanka. Została podana..zjadła..na początku z płaczem ale do końca .a ja? Czuje się jakbym stała goła na środku ulicy. Poniżona.Jakbym pogwałciła prawo natury. Tzn że jestem zła bo nie walczę dalej?

Z natury jestem raczej twardą sztuką ale w tym temacie schemat się ugina..pod nogami i ze łzami. A ona nie wygląda jakby coś nie tak się działo śmieje się od ucha do ucha.

IMG_6920

Łucka pucka i wywody zagubionej matki

4 thoughts on “walka

  1. Twój wpis wywołał u mnie nie lada uczucia, nie wiem czy bardziej jest mi przykro z powodu przypadłości Twojej córeczki, czy z treści znajdującej się niżej… prawo natury?, to że nie walczysz… Ja pierwszego dziecka nie karmiłam naturalnie wcale, przy drugim mogłam sobie na to z wielkim trudem pozwolić aż 2 miesiące. I nie uważam, że moje dzieci zostały skrzywdzone, jak sama napisałaś była szczęśliwa bo najedzona i nie ważne w jaki sposób i to w niczym nie umiejsza, ani Twojej godności ani wielu, ale naprawdę wielu kobiet..

Dodaj odpowiedź do Monika Anuluj pisanie odpowiedzi